music.

czwartek, 13 grudnia 2012

ja . xd

Wiecie co? Chyba zawieszam, bo mam wrażenie, że nie mam dla kogo pisać. > . <
jeśli pojawi się 5 komentarzy to będę kontynuować.

poniedziałek, 10 grudnia 2012

OSOBIŚCIE.

Siema.  :D
Czy tylko mi się coś popieprzyło na bloggerze? Wyskakuje mi, że sama się zaobserwowałam.. Ale okej .
 > . <

niedziela, 9 grudnia 2012

Chapter Two - "Trzy bilety na najbliższy koncert One Direction!"

|Vanessa|
- Nessa obudź się. - otworzyłam powoli oczy i ujrzałam nad sobą uśmiechniętą Lolę.
- Czego ty chcesz? - mruknęłam i przetarłam zaspane oczy.
- Listonosz przyniósł ci paczkę. No i otworzyłam... Ale tam nic takiego nie było. To znaczy dla ciebie nic takiego, ale dla mnie i Susan owszem. Albowiem były tam...
- Trzy bilety na najbliższy koncert One Direction! - do mojego pokoju wpadła druga przyjaciółka i zaczęła skakać ze szczęścia.
- Em... No spoko. Ale kiedy ten koncert?
- W następną sobotę. Pójdziemy? - zrobiły minę zbitego pieska.
- Okei... - westchnęłam i uśmiechnęłam się.
- Super! - przytuliły mnie mocno. Wstałam z łóżka i udałam się do kuchni. Nalałam do szklanki wody, po czym upiłam łyka. Bolała mnie głowa. Wygrzebałam z szafki jedna tabletkę, połknęłam ją i udałam się do salonu. Włączyłam telewizor. Nie szło nic ciekawego, bez sensu skakałam po kanałach, aż w końcu natrafiłam na jakiś film. Ułożyłam się wygodnie i zaczęłam oglądać... 
***
|Lola|
Tak bardzo się cieszę, że pójdziemy na ten koncert! Kocham ich! Tak, właśnie. To trafne określenie. Tylko w co ja się ubiorę? Tak. Mój największy problem. Nigdy nie wiem co na siebie włożyć. Codziennie wstaję przed piątą żeby dopasować wszystkie ubrania do siebie, a potem jeszcze się przygotować. No i przez to chodzę nie wyspana.
Odłożyłam książkę na półkę (jakoś nie zajarzyłam o co w niej chodzi) i udałam się do salonu. Na kanapie siedziała Ness i oglądała jakiś film. Zrobiłam popcorn i dołączyłam do niej.
- Podobno na koncercie chłopcy będą wywoływać fanki na scenę. - uśmiechnęłam się.
- O jak super! - powiedziała ze słyszalną ironią i sczochrała mi włosy - Nie łudź się, że nas wybiorą.
- Oj tam. Trzeba myśleć pozytywnie. Zaraz, zaraz. Nas? - spojrzałam na nią.
- To znaczy Was. Przepraszam. - zaśmiała się i sięgnęła po popcorn.
- Oj no. Przyznaj, że chociaż troszkę ich lubisz. - poruszyłam zabawnie brwiami.
- Może trochę, ale to nie znaczy, że będę ich wielbić tak jak wy! - lekko się uśmiechnęła i kontynuowała oglądanie.
Gdy film się skończył wpadłyśmy do pokoju Susan, siedziała przed komputerem.
- Siema, siema. - krzyknęłam i zaczęłam ją łaskotać. Vanessa, jak to ona spokojnie usiadła na łóżku i przyglądała nam się z grymasem na twarzy. Spojrzałam porozumiewawczo na Sus i rzuciłyśmy się na przyjaciółkę. Po chwili w całym mieszkaniu było słychać nasz śmiech.
 
Ajajajajaj ;* Normalnie słodziakii . 
co myślicie o tej całej aferze z Lou i Harry'm i Elką x2 ?  
no i ogółem o tym wszystkim? szczerze? ja z całego serducha wierzę w Larr'ego .
a co do rozdziału to krótki wiem, ale naprawdę dziękuję wam za 6 komentarzy, 1 obserwatora
 i prawie 80 wejsć . jesteście wielcy < 33  kocham was! uwierzcie mi, że usłyszycie to jeszcze nie raz . :)

ps taki mały szantażyk. jeśli pojawią się przynajmniej trzy komentarze dodam następny. aa! i jeśli dodajecie z anonima to się podpisujcie.  

sobota, 8 grudnia 2012

Chapter One - "Co wy w nich widzicie?"




|Vanessa|
To wspaniałe uczucie, gdy nie musisz iść do szkoły i możesz przespać cały dzień... Sobota. Długo oczekiwany dzień. O dziewiątej obudził mnie śmiech dziewczyn, wywróciłam oczami i aż się we mnie zagotowało. 
- Chcę tylko pospać... Czy to tak wiele? - warknęłam sama do siebie, wstałam z łóżka i wkładając moje futrzaste kapcie wolnym krokiem ruszyłam do kuchni.
- Siema śpiąca królewno. - przywitała mnie Lola, której jak zwykle uśmiech nie schodził z twarzy.
- Dobrze się spało? - zapytała Susan.
- Bardzo dobrze. - odpowiedziałam im ironicznie - Co dzisiaj robimy?
- Myślałyśmy nad zakupami i jakimś spacerem... Dawno nie byłyśmy nigdzie razem. - odparła blondynka.
- To fakt. - razem z Lolą przyznałyśmy jej rację.
- Dobra. Więc jak? Za godzinę na dole? - spojrzałam na nie i uśmiechnęłam się.
- No spoko. - pokiwały głowami i zniknęły w swoich pokojach. Ja natomiast wyciągnęłam z szafki nutellę i posmarowałam nią chleb. Do szklanki nalałam kawy, po czym zjadłam "obwite" śniadanie. Potem wróciłam do swojego pokoju i wybrałam ciuchy na wyjście - bokserkę z obrazkami, szare rurki i czerwoną bejsbolówkę. Z ubraniami udałam się do łazienki, gdzie zrobiłam lekki makijaż i uczesałam włosy w koka
Po czterdziestu minutach byłam gotowa, więc spakowałam do torebki telefon, portfel i klucze, po czym wyszłam przed nasz budynek i usiadłam na ławce wystawiając twarz do słońca.  
Byłą dosyć ładna pogoda jak na Londyn, świeciło słońce, nie było wiatru, a na niebie nie widać było ani jednej ciemnej chmury. Uśmiechnęłam się mimowolnie (co zdarza mi się rzadko) i wyciągnęłam telefon. Dziewczyny powinny zaraz do mnie dołączyć.
Nie myliłam się. Po pięciu minutach znalazły się obok mnie.
- Kierunek centrum handlowe. - wyszczerzyła się Lola i udałyśmy się w ustalonym kierunku.
***
Wszędzie pełno ludzi, w sklepach sporo promocji. Zaczęłyśmy od Reportera. Ja kupiłam sobie żółtego full cap'a i czarne szpilki. Dziewczyny pokręciły nosami, bo jak zwykle nic im się nie podobało i udałyśmy się do następnego sklepu.
Po dwóch godzinach łażenia po centrum poszłyśmy do kawiarni na lody. Tam między nami nawiązała się bardzo ciekawa rozmowa na temat... One Direction. Jakoś za nimi nie przepadałam.
- Och, jak ja bym chciała iść na ich koncert... - westchnęła głęboko Susan.
- No ja też. Szkoda tylko, że nas nie stać. - na twarzy Loli pojawił się grymas.
- Narzekacie no. Co wy w nich widzicie? Rozumiem mają talent, bo przyznam, że niektóre z ich piosenek są fajne, ale żeby iść na ich koncert? Tak bardzo ich nie lubię.
- Bo ty wolisz te twoje hałasy. - zaśmiała się Sus.
- No wolę, i to o tysiąc razy. - uśmiechnęłam się i napiłam łyka cappuccino.
Posiedziałyśmy jeszcze chwilę, aż w końcu postanowiłyśmy wrócić do domu. Było w pół do pierwszej, więc zaczynał się ruch, bo ludzie jechali do pracy.
Weszłam do swojego pokoju, postawiłam zakupy na podłogę koło szafy i rzuciłam się na łóżko. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam...
 
Awww *_*
I ten uśmiech . :)
Witam was . To pierwszy rozdział . W ostatniej notce jest prolog i mam nadzieję, że wam się spodoba. Prosiłabym, że jeśli czytacie to skomentujcie. Bo wiecie, każdy kolejny komentarz jest dla mnie motywacją do dalszego pisania. Więc czytajcie, komentujcie, obserwujcie, a ja na pewno się odwdzięczę .
Enjoy xx
                                      
 

Prologue

|Vanessa|
Gdy byłam małą dziewczynką byłam zupełnie sama, inne dzieci bawiły się, a ja siedziałam sama jak palec. Nie mam pojęcia dlaczego tak było, po prostu nikt mnie nie rozumiał i wszyscy uważali mnie za dziwaka, co było bardzo przykre. Teraz mam przyjaciół i wspaniałego chłopaka. Czego chcieć więcej? Jestem szczęśliwa. Może nie wszystko jest idealnie, ale moje życie powoli się układa...
Oni pokochali mnie pomimo moich humorków, pomimo tego, że jestem bezczelna, wredna 
i pyskata. Po prostu akceptują mnie taką jaką jestem. A jestem dosyć oryginalna... To trzeba mi przyznać. Lola i Susan są moimi najlepszymi przyjaciółkami, razem mieszkamy i znosimy siebie nawzajem. A Niall? Niall to mój ukochany chłopak z którym z początku się nie lubiłam. Ale nauczyłam się czegoś - nie oceniaj po pozorach.
Pamiętam każdą minutę z dnia w którym go poznałam. Każdy najdrobniejszy szczegół. Doskonale pamiętam w co byłam ubrana, pamiętam godzinę i dzień. Ale zacznijmy od początku...

Heros


imię: Vanessa
nazwisko: Price
wiek: 18


imię: Susan
nazwisko: Ramirez
wiek: 18


imię: Lola
nazwisko: Petterson
wiek: 18


od lewej: Louis Tomlinson (21), Zayn Malik (19), Niall Horan (19), Harry Styles (18) i Liam Payne (19)